MENU

Gruby

sł./mel. L.M.Kowalczyk, Spinakery
W pewnym porcie, już sam nie wiem gdzie,
Ta historia wydarzyła się,
W nędznym barze jakiś starzec ścierał kurz.
Nagle cisza zabiła gwar i śmiech,
Kiedy w drzwiach stanęło drabów trzech,
Oniemiałem, bo ich znałem wcześniej już.
Jeden z nich przekrzywiony miał łeb,
Mordę jak z cuchnącą rybą sklep,
Nic dobrego, biło z niego samo zło.
Taki był on, ech, psia jego mać,
Ludzi trącał, ciągle chciał się prać,
Uciekali, bo się bali wszyscy go.
e h
D A
a G H7 e H7

Ref. :  Hej ty, gruby, nalej jeszcze raz!
Biegną dni jak fale, pędzi z wiatrem czas.
Hej ty, gruby, powiedz, jak to jest,
Że spokojny człowiek jest ścigany jak pies?   
Jak piee...eee...es!
G D H7
G D H7 e
G D H7 e
G D H7
H7

Stali tak, rozglądali się w krąg,
Z trudem ukrywałem drżenie rąk,
Przeczuwałem, już widziałem własny zgon.
Na nic to, że spuściłem wzrok,
Skierowali jednak do mnie krok,
Zrozumiałem - teraz ja albo on.
Nie zwlekałem, stłukłem kufel o stół,
Szklane zęby wbiłem mu w brzucha dół,
Odstąpili ci, co byli przy nim tuż.
Skręcił się ten portowy gad,
I jak stał, tak z jękiem padł na blat,
Uciekałem, dzień witałem w morzu już.

Pytasz się, co on do mnie miał,
Że mnie tak zawzięcie dopaść chciał?
Z wielkim fartem kiedyś w karty ze mną grał.
Wkurzał mnie jego cygar smród,
Ograł mnie, no to łajbę spaliłem mu.
Może o to taki żal do mnie miał?
Teraz znów jego kumpli dwóch,
Chcą mi oddać to, co ja dałem mu.
W niepewności, w nieufności biegną dni.
Chociaż czasem jest gorzej niż źle,
To na ląd nie zejdę już nigdy, o nie!
Podła zemsta wciąż po piętach depcze mi.

Recencje książek żeglarskich
Strona używa cookies (ciasteczek). Dowiedz się więcej do czego służą i jak nimi zarządzać. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich używanie. zamknij