Dziś rano znów komisja regatowa przełożyła start regat Transgascogne – wyścigu jachtów Mini 650 przez Zatokę Biskajską. Powodem jest zła pogoda, a także widoczny w niektórych modelach prognoz niewielki, ale bardzo szybko przemieszczający się niż. „Jestem wyspany, najedzony, mogę płynąć” – żartował dzisiaj rano Radek Kowalczyk, jedyny Polak startujący w tych regatach, będących ostatnią możliwością zdobycia kwalifikacji do Mini Transat, najważniejszej imprezy sezonu w klasie Mini. „Tak naprawdę, to nie liczyliśmy na to, że po raz drugi odwołają start” – komentował dalej dzisiejszą decyzję. „Prognozy zapowiadają, że pogoda ma się poprawiać. Jednak niektóre z nich pokazują mały, szybki niż przechodzący nad Biskajami. Tego rodzaju niże są właściwie nieprzewidywalne, nie da się ustalić ich trasy. Dlatego, ze względów bezpieczeństwa, start został odroczony. Bezpiecznie powinno być jutro wieczorem lub w środę rano. Jutro rano na kolejnej odprawie zawodników dowiemy się, kiedy ruszamy.” Znana jest już dokładna trasa pierwszego etapu regat Transgascogne z Port Bourgenay do hiszpańskiego Luanco. Zrezygnowano z wariantu blisko brzegu, zawodnicy od razu wypłyną na pełne morze, aby przeciąć w poprzek Zatokę Biskajską i jak najszybciej dotrzeć do mety. Pokonanie 250 mil wydaje się proste, ale tylko pozornie. Małe jachty będą musiały przeciąć ruchliwe szlaki statków handlowych (podejście do Bilbao i Santander) oraz dwukrotnie przekroczyć granicę szelfu kontynentalnego. To ostatnie oznacza spotkanie z wysoką falą, niejednokrotnie nadchodzącą z różnych kierunków, powodowaną wiatrem, prądem morskim oraz oceanicznym rozkołysem, powstającą w miejscu, gdzie głębokość wody z powyżej tysiąca metrów maleje nagle do stu. Informacje na bieżąco: https://www.facebook.com/calbudTEAM |