Foto: Anna Komosińska |
W czwartek 23 września, po godzinie 2100 UTC+2, większość jachtów z Grupy Gotlandzkiej zeszła z kotwicy i wyruszyła na południe, wznawiając tym samym wyścig. Ta niełatwa decyzja, podejmowana przez każdego żeglarza indywidulnie sprawiła, że flota została podzielona. Siedmiu kapitanów zdecydowało się opuścić miejsce schronienia już wczoraj, dwoje pozostałych Aleksandra B. Emche na Kosia III oraz Adam Szeligowski na Wikingu, czekają na dalszą poprawę warunków. Jachtom na wodzie towarzyszą jachty osłonowe. Anioł Yachting żegluje z grupą na południe. Fast Forward czeka przy Gotlandii z dwoma pozostałymi jachtami. Anioły pełnią specjalną rolę w przebiegu Bitwy o Gotland. Zapewniają dwukierunkową łączność między zawodnikami a Biurem Regat. Na ich pokładach są narzędzia do komunikacji satelitarnej, które pozwalają na wymianę informacji nawet na środku Bałtyku. Kapitan Yachtingu, Łukasz Korab przekazał nam około 0900 aktualne wieści: „Wiatr powoli, ale regularnie spada, a ciśnienie rośnie. Najgorzej było między 4 a 7 rano. Teraz jest fala z kierunku NW i wiatr 26-28w, sporadycznie porywy do 32w.” Uspokaja także wszystkich, którzy zauważyli, że jacht Dancing Queen zatrzymał się na wodzie „Jerzy płynie koło nas, tylko jego tracker przestał nadawać. Sporo steruje ręcznie, oszczędzając prąd na jachcie”. Pozycję Dancing Queen co jakiś czas aktualizujemy ręcznie, na podstawie informacji przesyłanych przez Anioła. Więcej o tym, jak wygląda „anielska robota” opowiada Martyna Sas, oficerka łącznościowa na pokładzie Anioła Isfuglen. „Co to znaczy być Bitewnym Aniołem? To wcale nie jest kolejny fajny rejs w załodze, ze sztormowym dreszczykiem. Choć kilkoro z nas tak na pewno myślało na początku. Być Bitewnym Aniołem, to odliczanie dnia każdym wywołaniem, to liczenie zawodników jak stada owiec. To gonitwa myśli za każdym razem, kiedy któryś z nich mówi ‘nie mam ładowania, wycofuję się’, czy ‘nie mam siły’. To trudne chwile gdy trzeba kogoś pożegnać, a płynąć z tymi, którzy Anioła potrzebują bardziej. Ale to też cała lawina niesamowicie pozytywnych emocji. Radości, dumy, szczęścia. Te chwile, kiedy słyszysz ‘ej, naprawiłem to!’, czy ‘dzień dobry, słyszę Was na 5, a w ogóle to zapraszam na obiad!’, które sprawiają, że czujesz te „anielskie” skrzydła i lewitujesz 5 metrów nad podkładem. To euforia, którą czujesz na wiadomość, że któryś z zawodników ukończył wyścig. Bo byłeś tam obok i choć nie należą Ci się honory zwycięzców, to jednak zwyciężyłeś, bezpiecznie odprowadzając kolegów do celu.” Jachty ‘Grupy Gotlandzkiej’ zaczną spływać do Mariny Przełom już dzisiaj wieczorem. Honorata Wąsowicz |