Agata Barwińska wywalczyła dzisiaj na wodach Morza Północnego kwalifikację olimpijską dla Polski w żeglarskiej klasie ILCA 6. W mistrzostwach świata klas olimpijskich Polka uplasowała się na 18 miejscu. W Hadze polscy żeglarze wywalczyli w sumie cztery przepustki do Igrzysk w Paryżu.
To była ostatnia niewiadoma żeglarskich mistrzostw świata klas olimpijskich, oczywiście z punktu widzenia polskich żeglarzy. Agata Barwińska (SSW MOS Iława) dzisiaj miała stoczyć zaciętą walkę o uzyskanie olimpijskiej kwalifikacji dla Polski i spróbować awansować do jutrzejszego wyścigu medalowego z udziałem 10-ciu czołowych zawodniczek w klasie ILCA 6. Ambasadorka PGE Sailing Team Poland pierwszy cel zrealizowała, drugiego niestety nie udało się osiągnąć.
- Nie jestem zadowolona z wyniku, bo przyjechałam tu po medal i 18 miejsce jest dla mnie i dla kibiców rozczarowujące. Jestem dwukrotną mistrzynią Europy, wicemistrzynią świata i sama od siebie wymagam dużo więcej. Nasza klasa jest jednak bardzo specyficzna, jest około 30 zawodniczek szerokiej czołówki, a błędy w wyścigach bardzo dużo kosztują. Teraz będzie czas na analizę ostatnich startów, trzeba znaleźć przyczynę nieco słabszych rezultatów i ją wyeliminować. Na osłodę jest przepustka na Igrzyska, co daje nam pewien spokój w przygotowaniach do najważniejszej imprezy. Teraz muszę skupić się na tym, aby wygrać wewnętrzną rywalizację o imienną nominację na Igrzyska Olimpijskie. W kraju mam silną konkurencję, bo Wiktoria Gołębiowska nie raz już pokazała, że potrafi żeglować skutecznie i w światowej czołówce – mówi Agata Barwińska.
O miejscu poza czołówką Agaty zadecydował pierwszy dzień regat, kiedy to dwa wyścigi ukończyła na dalszych miejscach. Okazało się, że Polka musiała walczyć nie tylko z rywalkami, ale z wyjątkowymi przeciwnościami losu.
- Zdarzyła się rzecz, która nie powinna mieć miejsca. Ktoś przed wyścigami ukradł mi korek z łódki i ta po zejściu na wodę momentalnie nabrała kilkaset litrów wody. Przed startem do wyścigów wciągaliśmy z trenerem łódkę na ponton, podnosiliśmy ją do góry, aby wylać jak najwięcej wody. Był to nadludzki wysiłek fizyczny, a i tak podczas wyścigu miałam w środku z kilkadziesiąt litrów wody. Trudno było nią sterować, inaczej reagowała na pracę żagli, no i była dużo wolniejsza od łódek rywalek. A ja sama byłam wykończona fizycznie. Nie chcę, by to zabrzmiało jak wytłumaczenie, bo może powinnam sprawdzić to przed zejściem na wodę, mogłam też popłynąć lepiej w kolejnych wyścigach. Niemniej nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło i nie słyszałam, by zdarzyło się komukolwiek. Nie potrafię zrozumieć, jak ktoś mógł to zrobić – dodaje Agata Barwińska.
O tym, że można przebić się do czołówki walczącej o medale, mimo niekorzystnych wyników na początku regat, przekonuje przypadek Lorenzo Chiavariniego w klasie ILCA 7. Włoch to życiowy partner Agaty Barwińskiej, który w Hadze rywalizację rozpoczął od dwóch fatalnych wyścigów, ale w trakcie regat nadrobił ponad 50 miejsc.
- Trzymam kciuki za Lorenzo, który wystartuje w jutrzejszym wyścigu medalowym. Wspieramy się wzajemnie, wymieniamy doświadczeniami i cieszę się, że przynajmniej jedno z nas wróci do domu maksymalnie spełnione. Bardzo bym chciała, abyśmy oboje pojechali na Igrzyska, więc mam dodatkową motywację, aby pracować jeszcze mocniej. Znam smak kampanii olimpijskiej. Rywalizację o start w Tokio przegrałam z Magdą Kwaśną, ale dzisiaj jestem zupełnie inną żeglarską niż wtedy. Wiem, że stać mnie na regularne starty w ścisłej światowej czołówce, co zresztą już nie raz udowodniłam, teraz pozostaje wrócić na te właściwe tory – mówi Agata Barwińska.
Na wyścigach w klasie ILCA 6 zakończyły się żeglarskie emocje dla polskich żeglarzy i kibiców. Oprócz Agaty Barwińskiej, w tej klasie Polskę reprezentowała Wiktoria Gołębiowska (UKŻ Wiking Toruń / PGE Sailing Team Poland), która zajęła 40 miejsce.
Ogólnie w Hadze Polacy nie zdobyli żadnego medalu w klasach olimpijskich, warto jednak podkreślić, że w klasie Hansa 303 przeznaczonej dla żeglarzy z niepełnosprawnościami złoty medal wywalczył Piotr Cichocki, a srebrny Olga Górnaś Grudzień (oboje AKS OSW Olsztyn).
Biało-czerwoni wywalczyli za to cztery kwalifikacje dla kraju do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Na wodach Marsylii, bo tam odbędzie się żeglarska część Igrzysk, na pewno wystawimy reprezentantów w klasach 49er, iQFoil kobiet, iQFoil mężczyzn oraz ILCA 6 (kobiety).
- Kwalifikacje cieszą, wyniki trochę mniej. Najbardziej jestem zadowolony ze startu naszych żeglarzy w klasie 49er, w której dwie polskie załogi uplasowały się w pierwszej dziesiątce. Choć niedosyt jest, bo zapowiadało się nawet na medal Łukasza Przybytka i Jacka Piaseckiego. Pochwalić chcę również Maksa Żakowskiego, który co prawda nie zdobył kwalifikacji olimpijskiej w klasie Formula Kite, ale progres jaki zrobił jest znaczący. Notabene w tej klasie było najtrudniej, bo było tylko osiem przepustek do Paryża. Jestem przekonany, że nasi żeglarze wykorzystają kolejne szanse na uzyskanie kwalifikacji do Igrzysk i w sumie na wodach Marsylii biało-czerwoni reprezentowani będą w siedmiu konkurencjach żeglarskich. Teraz jednak czas na zamknięcie pewnego etapu, czas analiz i szybkie przejście do etapu „cel Igrzyska”. Mamy niespełna rok, by wyciągnąć wnioski z błędów i przygotować się do rywalizacji o najwyższe cele, na co na pewno stać polskich żeglarzy – podsumowuje start polskich żeglarzy w Hadze Tomasz Chamera, prezes Polskiego Związku Żeglarskiego.
W sumie żeglarskich konkurencji olimpijskich jest 10, a w ciągu najbliższego roku będą jeszcze kolejne szanse na uzyskanie kwalifikacji. Nasi żeglarze mogą realnie myśleć o przepustkach do Paryża w klasach Formula Kite kobiet, Formula Kite mężczyzn i 49erFX. W klasach 470 i ILCA 7 polscy żeglarze to jeszcze uzdolnieni juniorzy, którzy w stawce seniorskiej zdobywają dopiero doświadczenie. W klasie Nacra 17 Polska nie prowadzi szkolenia.
Wyniki:
https://thehague2023.sailing.org/results-centre/
|